Uroda życia
Pieśni Niwchów
Uroda życia
Pieśni Niwchów zapisane przez Bronisława Piłsudskiego, poświęcone jemu samemu, w przekładzie z języka niwchijskiego na język rosyjski dokonanym przez Bronisława Piłsudskiego
tłumaczenie z języka rosyjskiego na język polski Jadwiga Rodowicz-Czechowska
na podstawie
„Izwiestija Instituta nasledija Bronisława Piłsudskogo”, No 1
Piesni poswiaszczennyje mnie (Pieśni mi poświęcone), No 1, str. 111
Wunit, siotra Czurki, poetka, wiedząc, że bardzo lubię pieśni, postanowiła ułożyć pieśń, w której zwraca się do mnie. Kiedy udałem się w podróż do wsi gilackich, aby uczyć mieszkańców solenia ryb, mieszkała w Keziriwo, położonym na wysepce na rzece Tym blisko Moźbwo. Przyjechała do mnie, ale mnie nie zastała, a potem wraz z innymi Ajnami wyjechała do Arkowa (w 1898 roku).
Aljachtund
Akan-toch ale hynd
Gdy mieszkałam z Keziriwo
Słyszałam jak o tobie mówią,
Tak w dole jak i w górze rzeki.
Przyszłam, gdzie cumują łódki,
Spojrzałam daleko, ale widzę tylko wodę.
Mieszkam na wyspie jak ten zając…
Tętent twego konia słychać z ziemi,
Dzwoni nawet dzwonek, gdzieś na grzbiecie góry,
Szukam cię na drodze, którą odjechałeś.
Gdzież jesteś?
Przyszłam i do twego domu, ale stoi pusty;
Każda z izb pusta…
Oj, żalu mój, żalu!
Gdzie na ciebie patrzy wiele oczu,
Tam mnie nie wspominasz.
Gdzie z tyloma rozmawiasz,
Tam mnie zapominasz.
Ja zamiast ciebie trzyma w ręku krótki list.
Twój list przyciskam do szyi, zamiast ciebie.
Nie wiesz, co zrobię; zasnę sobie
I wówczas ciebie zobaczę.
Rozpytuję o ciebie rano i wieczorem:
„Podobno jest za Arkowską Górą!..
I może wróci jutro, lub pojutrze”.
Wypytywałam o ciebie,
Chcąc cię widzieć choć z daleka.
Jeździłeś przecież w górę i w dół rzeki,
Mijałeś mnie! Słyszałam, jak ludzie
Mówili o tobie.
Łza z lewego oka płynie i spada
Prawa łydka nie chce iść.
Ja zmarnieję, a noce nie przeminą.
Pójdę przez Mozbowską tundrę,
Poszukam cię.
Doszłam w samo serce tundry,
Prawa łydka ugina się
I nie może już iść dalej.
Odpoczywam.
Odpoczęłam i teraz
Chcę prędko ruszyć. Lecz czy muszę?
To tylko jeden dzień drogi,
A ja idę tyle dni.
Tak mi nieswojo…
Prawa ręka nie chce trzymać kija,,
Na którym się opieram…
Nie zdołam dotrzeć do ciebie.
Nie wolno iść przez wysokie góry!
A z naprzeciwka,
Po drodze, którą odjechałeś,
Jada konne zaprzęgi. „To on!”
– myślę. Są już blisko,
Równają się ze mną
I mijają. Ale to nie ty, to ktoś inny.
Ciężko mi.
Wracam dziś do domu.
Spojrzę na to miejsce,
którędy jechałeś
i łza z prawego oka spadła, gdzie siedziałeś,
jak kropla dżdżu.
O mój bólu, o ty mój żalu po tobie!
Wrócę, przez most przejdę.
Przez rzeczkę Połówkę
Przejeżdżają bryczki.
Gładząc się po włosach spojrzałam na nie.
Rozjaśnia się już
Naprzeciw białego przylądka.
Coś mi mignęło.
Taka miła myśl: że wyglądam cię jak matka,
A ty nawet nie pomyślisz, że czekam.
Jeśli widzisz wokół siebie wielu,
Zapominasz o mnie.
A ja jedynie gdy śpię,
Nie myślę o tobie.
Ciebie jedynego wspominam, a ty o tym nie wiesz.
Przypomnisz sobie o mnie,
Dopiero gdy mi zajrzysz w oczy.
Zapomniałeś od razu, jak tylko odszedłeś
I przypomniałeś sobie dopiero,
Gdy mnie ujrzałeś.
Kiedy byłam głodna ciebie,
Prosiłam o ciebie.
A ty – zapomniałeś.
Trzymaj więc mój list zamiast mnie, w ręce,
Nawet jeśli będziesz daleko, trzymaj go.
A jeśli pomyślisz i wspomnisz, patrząc na ten list,
Niech ci ta myśl sprawi przyjemność.
Pieśń 2
na podstawie „Izwiestija Instituta nasledija Bronisława Piłsudskogo”, No 1, str. 113
Przed moim odjazdem z Sachalinu, przybyli do Rykowskiego Giliacy, aby mnie pożegnać (31 stycznia 1899 roku) i niektóre spośród kobiet wyraziły życzenie, abym zapisał pieśni, które mi poświęciły. Tę pieśń podyktowała żona Pimki, starucha dość nieładna (żadnaja), dlatego też ocenia mnie od strony materialnej. Nazwała ją Czwinend tuhuś i Czekanu tuhuś.
Czwinend tuhuś (Słowa z żalu po tobie)
Zamierzasz jechać na kontynent
Porzucisz mnie i odjedziesz.
Kocham cię. Małe dzieci i dorosłe kobiety
Żałują po tobie. A ty się cieszysz, że wyjeżdżasz.
Żal mi, ale co począć.
O mnie zapomnisz,
Pomyślisz i porzucisz.
Żal mi, lecz cóż począć?
Byłeś jak ojciec;
Gdy chcieliśmy jeść,
Robiłeś wszystko, byśmy mogli
Nakarmić się strawą.
Zawsze jak ojciec.
Lecz jeśli wyjedziesz, porzucisz mnie
I kto powie, że jeść będę mogła
I za czyje pieniądze?
Ciągle myślę o sobie,
Że mi ciebie szkoda,
Podczas gdy ty nawet o mnie myśleć nie będziesz.
Transkrypcja:
Czi kektych winynd
Ninych wiinynd
Czi eeimund/ maczkyn szank/
Uljachynd inyjne/
Czwinefuro janilio
Czi ach pchohol’ chiswpin
Ynych wijnyna/ kerifur
Janile czwinyfur
Janile pytyk cheta kyrychar juiwo
Jan itjałch nany/ nund nund itch
Inuty/ ersz paranta/ czi nyn ynych
Wijchyj hynkra/ nat itygyn
Ininda/ nat czcha kiś
Ininda/ koholi michiś
Czwinefure/ hantoch ehrilio
Niwchowie:
za Izwiestija 5,
E. S. Nitkuk
Zeszyt nr 4 B. O. Piłsudskiego
z archiwum E. A. Krejnowicza.
Piosenka nr 14 wykonywana była przy akompaniamencie niwchijskiego smyczkowego jednostrunowego instrumentu muzycznego – „niwchijskiej wioli” – „t’ynryn” («т’ынрын») lub, jak podaje w przypisach do piosenki B. O. Piłsudski, „skrzypiec”. Pieśni miłosne wykonywane były przy akompaniamencie „t’ynryna” («т’ынрына») wyłącznie z użyciem języka jako dodatkowego rezonatora. W trakcie gry na instrumencie muzycznym wykonawca, zmieniając objętość jamy ustnej, dotykał struny językiem. W wyniku bardzo szybkich i częstych takich dotknięć, powstawał swego rodzaju trel.